Nowe życie willi króla futer

W czasach dawnych Mokotów znany był przede wszystkim jako podwarszawska wieś, rezydencja Lubomirskich, a potem Potockich i Szustrów. Na jednej z działek przy szosie puławskiej znajdowała się należąca do Franciszka Szustra i Adolfa Szturma fabryka papieru „Cartonage”. Fabryka jednak upadła, a potomek rodu Aleksander Szuster rozpoczął parcelację historycznych dóbr. Właścicielem działki przy ul. Puławskiej został wówczas niejaki Arpad Chowańczak, wywodzący się z Orawy przemysłowy „król futer”, znany kuśnierz i sprzedawca futer, który dorobił się niemałej fortuny w sklepie firmowym przy Krakowskim Przedmieściu 17. To jednak temat na całkowicie oddzielny artykuł.

Morskie Oko (budynek nr 5) [0403151208]
Willa Arpada Chowańczaka pod koniec prac (03.2015)

Arpad Chowańczak wykorzystał istniejące zabudowania do prowadzenia własnej produkcji, natomiast na ich tyłach w 1928 roku wzniósł dla siebie reprezentacyjną willę. Znalazła się ona przy świeżo wytyczonej ul. Koracjego (ob. ul. Morskie Oko), nakryta były wysokimi dachami, ożywiona toskańskimi kolumienkami oraz jońskimi pilastrami z półkolistym ryzalitem od strony ogrodowej, otrzymała również pięciokolumnowy ganek z balkonem powyżej. Willa wyszła obronną ręką z powstania warszawskiego, ale związana z nią jest nieszczęśliwa powstańcza historia – właściwie to miejska legenda. Była podobno kobieta imieniem Hanna, która znalazła tutaj schronienie w trakcie powstania, a w ogrodzie zbierała róże dla powstańca, w którym była zakochana. Kobieta została jednak dostrzeżona i niestety zastrzelona – historia aczkolwiek nie precyzuje, czy był to powstaniec czy hitlerowiec.

Po wojnie dom został znacjonalizowany, przez co popadał w ruinę, w 2002 roku odzyskali go spadkobiercy dawnych właścicieli. Wówczas rozpoczęła się batalia o uratowanie znajdującej się w fatalnym stanie willi, bo bardzo szybko znalazła się ona w rękach dewelopera zainteresowanego nową budową i szybkim zarobkiem. W 2005 roku wpisano ją do rejestru zabytków, ale decyzja ta została zaskarżona i musiała być ponownie rozpatrywana. Sprawy nabrały tempa w latach 2008-2009, a Wojewódzki Sąd Administracyjny ostatecznie uchylił decyzję o wszczęciu postępowania o wpisaniu na listę zabytków. Zaledwie miesiąc po ogłoszeniu decyzji, 15 kwietnia 2009 roku, dach i poddasze willi strawił niewielki pożar. Wywołało to burzę wśród obrońców zabytków, a miasto skierowało sprawę do prokuratury. Sytuacja nie ulegała zmianie, a prowizorycznie zabezpieczony budynek niszczał coraz bardziej.

Do szczęśliwego obrotu spraw doszło w styczniu 2012 roku – willę wraz z działkami wzdłuż ul. Morskie Oko zakupiła spółka MyOni Group Andrzeja Piliszka. Zapowiedział on odremontowanie willi z przeznaczeniem na dom własny, zaś na pozostałej części działki (w miejscu wyburzonych domów nr 1 i nr 3) rozpoczął budowę osiedla luksusowych apartamentów. Miasto oraz konserwator zabytków przystali na ten układ, zatwierdzono projekt Mikołaja Gierycha z pracowni AP Projekty, przyznano nawet dodatkowe fundusze w wysokości 113 tysięcy złotych na odtworzenie więźby dachowej i izolacji przeciwwilgociowej. Główne prace renowacyjne przeprowadzono w latach 2013-2015. Obecnie willa prezentuje się okazale, warto się przespacerować i zobaczyć ją ze wszystkich stron – od frontu od strony Parku Szustrów oraz od strony podwórka, ale tam trzeba dostać się przez ul. Belgijską. Willa Arpada Chowańczaka jest świetnym ukoronowaniem nowego osiedla o dyskusyjnej architekturze i urbanistyce. To kwestia gustu. Cieszy najbardziej zachowanie i remont historycznej willi!

 

Źródełko na Dolnej

Źródełka wypływające ze skarpy w kierunku Wisły to Warszawie nic nadzwyczajnego. Przez wieku obudowywane stanowią typowy element krajobrazu warszawskiego, znaleźć je możemy na Bielanach, na Zakroczymskiej, na Oboźnej i zapewne jeszcze w wielu innych miejscach. Opowiem dzisiaj krótką historię o źródełku przy ul. Dolnej na Mokotowie.

Dolna (obudowa źródła) [0410151554]
Obudowa źródła przy ul. Dolnej (10.2015)
Gdy przyjrzymy się XIX-wiecznym mapom okolic Warszawy to zauważymy, że już wtedy biegła tędy droga łącząca Sielce z Mokotowem, wykorzystująca mniejszy spadek zbocza oraz znaczne wcięcie się wąwozu w skarpę wiślaną. Choć to trudne do udowodnienia, zapewne przed wiekami spływał tędy potok, jakich wiele przecinało w poprzek warszawską skarpę. Na przełomie XIX i XX wieku trakt (późniejsza ul. Dolna) został uregulowany, zapewne też z czasem zaczęto regulować, a później kanalizować kłopotliwy dla miejskiej zabudowy potok. Jednak dla wyraźnego zaznaczenia „wodnej” historii tego miejsca, w 1924 roku u szczytu wąwozu stworzono obudowę dawnego źródła wraz z cembrowiną.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Obudowa źródła przed remontem (12.2012)

Inicjatorem obudowania źródła był dr Stanisław Stypułkowski, współtwórca I Ośrodka Zdrowia przy ul. Puławskiej, mieszczącego się zaraz po sąsiedzku z opisywanym źródełkiem. Namówił on do tej inwestycji miasto, które zrealizowało i sfinansowało obudowę, ozdobioną w 1936 roku rzeźbami syrenki i trytona. Całość bez zmian przetrwała kolejne dziesięciolecia, jednak zaniedbana popadała w ruinę – w 1998 roku płaskorzeźba została zdewastowana przez wandali, a wkrótce potem została zdemontowana i trafiła do magazynu. Sama obudowała niszczała i czekała na renowację, obiecaną przez wiele lat przez władze dzielnicy Mokotów. Wciąż jednak brakowało funduszy. Jako że wciąż nic się nie działo, zdenerwowani mieszkańcy w czerwcu 2012 roku opatrzyli zabytek stosownymi „podziękowaniami” za działania konserwatorskie. Być może zmobilizowało to dzielnicę do działania, bo obudowa została wyremontowana już w 2013 roku, a stare płaskorzeźby zastąpiły nowe, odlane z żywicy epoksydowej. Całość gotowa była w grudniu 2013 roku.

Historyczne zdjęcia źródełka można zobaczyć na stronie warszawa1939.pl.

Boryszewska 12 / Puławska 71

U zbiegu ul. Puławskiej i ul. Boryszewskiej znajduje się obecnie kilka powojennych budynków mieszkalnych, które na pierwszy rzut oka nie prezentują sobą niczego ciekawego. Typowy peerelowski blok mieszkalny z ledwo widoczną tablicą pamiątkową, w podwórku współczesna plomba. Gdy jednak przyjrzeć się dokładniej całemu układowi, odkryjemy bardzo ciekawe historyczne fakty i tragiczne wydarzenia z czasów II wojny światowej.

Boryszewska (budynek nr 12)
Budynki Puławska 71 / Boryszewska 12 (2015 vs 1935)

Historia tego miejsca zaczyna się jednak już w XIX wieku. W tym miejscu, mniej więcej między ob. ul. Belgijską a ob. ul. Boryszewską rozciągała się 20-hektarowa posesja o nazwie Wilhelmówka. W 1887 roku zakupił ją Jan Wilhelm Libelt, członek spolonizowanej rodziny Liebeltów, która przybyła do Warszawy w XVIII wieku z Alzacji i Lotaryngii, trudniąc się przede wszystkim handlem bławatnym. Rodzina posiadała kamienicę przy Krakowskim Przedmieściu oraz szereg wiatraków i młynów w podwarszawskich Powązkach. Jan Wilhelm prowadził prowadził natomiast sklep kolonialny, jednak zanim taki sklep otwarto tu (mieścił się pod nr 79) na Mokotowie, w 1889 roku według projektu architekta Józefa Hussa wybudowano willę zwaną „Wilhelmówka”. Nie znajdowała się ona jednak dokładnie w tym miejscu, a nieco bardziej na południe – w późniejszych latach nosiła adres Puławska 79, należy ją więc umiejscawiać gdzieś przy południowym segmencie domu handlowego przy ul. Puławskiej 73/75.

001
Willa „Wilhelmówka” (XIX wiek)

Opisywana parcela nr 71 otrzymała swój numer oczywiście dużo później, w wyniku parcelacji terenów przez kolejnych potomków rodziny Libeltów. Sklep kolonialny J.W.Libelt i Synowie prowadził już wówczas Aleksander Libelt, zaś naszą działkę zakupiła rodzina Magierów. Być może głową rodziny był Gustaw Magiera, ponieważ ten fragment działki w późniejszych planach opisywany jest jako Kolonia Gustawówka, w spisie właścicieli posesji z 1930 roku figuruje Bronisław Magiera. Od frontu wybudowana została dwupiętrowa kamienica, zaś w głębi działki znalazła się czteropiętrowa masywna oficyna, w której prowadzona była rodzinna piekarnia, w latach 30. XX wieku przejęta najpierw przez Goethlów, a potem przez Łuczaków. Rodzina Magierów mieszkała tutaj niezmiennie przez cały okres międzywojenny.

W trakcie okupacji niemieckiej mieszkańcy mokotowskiej kamienicy wiedli możliwie normalne życie, ale wszystko zmieniło się w momencie wybuchu powstania warszawskiego. Na Mokotowie 3 sierpnia powstańcy umocnili się na zajmowanym przez siebie terenie, jednak ul. Puławska znalazła się poza ich zasięgiem. Niemieccy żołdacy mieli więc tu niemal wolną rękę i dokonali w tych dniach kilku masakr na ludności polskiej, z których jedna miała miejsce właśnie w podwórku kamienicy przy ul. Puławskiej 71. Rozstrzelanych zostało 108 osób, a wśród nich byli członkowie rodziny Magierów – Anna (22 l.) i Barbara (19 l.) oraz ich wuj Feliks Jakubowski (l. 47). Do podobnych aktów barbarzyństwa doszło w sąsiednich budynkach, m.in. pod nr 69 i nr 73, a także na ul. Belgijskiej i w Parku Promenada. W wyniku działań wojennych frontowa kamienica została kompletnie zniszczona, ale oficyna zachowała się w dobrym stanie.

W miejscu zniszczonych budynków frontowych po wojnie powstał nowy budynek mieszkalny (nr 71), na którym znalazła się tablica upamiętniająca tragiczne wydarzenia z 3 sierpnia 1944 roku, oraz jednopiętrowy pawilon handlowy (nr 73/75). Grubo po wojnie istniała też oficyna dawnej kamienicy nr 71, na której znalazła się oddzielna tablica pamiątkowa – według rzadziej spotykanego wzoru upamiętniono tutaj setkę osób zamordowanych w kilku miejscach przy ul. Puławskiej. Tablica umieszczona została na murze oficyny, i pomimo jej rozbiórki fragment ściany pozostawiono wraz z tablicą, aby o tej tragedii pamiętały następne pokolenia. Zamiast budynku powstał prowizoryczny parking dla samochodów oraz niewielki skwerek z widokiem na skarpę wiślaną.

Nadeszły jednak czasy współczesne i niezabudowana działka po dawnym budynku stała się przedmiotem zainteresowania potencjalnych inwestorów. Interesujący nas teren został więc zabudowany w latach 2012-2013 nowym budynkiem według projektu Mikołaja Gierycha z pracowni Gierych Studio dla spółki AP Development. Powstał sześciopiętrowy budynek z wyższą częścią wyróżniającą się od strony skarpy drewnianymi panelami oraz szerokimi balkonami, przyziemie wyłożono szarą cegłą i cofnięto, poza tym na połączeniu z budynkiem przy ul. Belgijskiej 9 wybudowano przejazd z dwoma ukośnymi słupami. Starą tablicę pamiątkową również na nowo wkomponowano w ceglaną ścianę, już tylko imitującą historyczny fragment budynku. Zachowano jednak wolny wstęp na podwórko i do dzisiaj każdy może tam wejść i nie tylko odwiedzić miejsce pamięci, ale także przyjrzeć się ciekawej współczesnej architekturze.