Ciekawy przypadek Blimy Joselzon

Czas II wojny światowej był wyjątkowo trudny dla wszystkich warszawiaków, o tym nie trzeba raczej nikomu przypominać, a w szczególnie trudnej sytuacji – jeżeli tak w ogóle mówić o sytuacji niemieckiej okupacji – znajdowali się warszawiacy pochodzenia żydowskiego. Na szczęście wiele było przypadków ratowania osób zamkniętych w getcie, a nawet ucieczki Żydów do tzw. części aryjskiej. Żydów ratowano i ukrywano z narażeniem własnego życia, bano się odkrycia przez Niemców lub donosu ze strony innych, wrogo nastawionych Polaków. Wielokrotnie historia stawała się bardzo skomplikowana – jak na przykład w przypadku Leona i Anny Joselzonów oraz ich matki Blimy Joselzon.

Leon Jozelson w skrytce (1990). Źródło: wyborcza.pl
Leon Joselzon w skrytce (1990). Źródło: wyborcza.pl

Leon Joselzon był żydowski przedsiębiorcą, właścicielem firmy Polska Centrala Maszyn „Rozpęd”, wyspecjalizowanym w branży dziewiarskiej, mieszkał przy ul. Zamenhofa 17 na Muranowie. Kiedy wszystkich Żydów zamknięto w getcie warszawskim, znalazł pracę w dziewiarskim szopie Karla Georga Schultza przy ul. Leszno 78 i jako dobry fachowiec mógł zamieszkać wraz z rodziną w domu przy samej fabryce, a nawet otrzymywał przepustki umożliwiające mu wyjście z getta. Leon Joselzon postanowił wykorzystać sprzyjającą jego rodzinie sytuację i po stronie aryjskiej spotkał się z dawnym przyjacielem, architektem inżynierem Julianem Abroziewiczem. Chociaż w okupowanej Warszawie nie prowadzono w zasadzie większych inwestycji publicznych ani prywatnych, to było przyzwolenie na wykańczanie niektórych budynków, których budowa rozpoczęła się w 1938 lub 1939 roku – a Julian Ambroziewicz pracował akurat przy wykańczaniu kamienicy przy ul. Kopernika 4.

Kamienica przy ul. Kopernika 4 (2014)
Kamienica przy ul. Kopernika 4 (2014)

Julian Ambroziewicz na zlecenie Armii Krajowej zakładał w odbudowywanych domach zakamuflowane skrytki, wpadł więc na pomysł, aby dla swoich żydowskich przyjaciół przeznaczyć tymczasowe schronienie po stronie aryjskiej, specjalne „skrytki” czy „schowki”, w których rodzina mogła w miarę bezpiecznie przebywać. Zaprojektowano przynajmniej cztery takie skrytki – dwie przy ul. Świętokrzyskiej 25, jedną przy ul. Puławskiej 164 oraz jedną właśnie w kamienicy przy ul. Kopernika 4, a Joselzon pomagał w ich finansowaniu. Skrytka znalazła się w mieszkaniu nr 21, na ostatnim piątym piętrze wykańczanej kamienicy, na piętrze, do którego nie doprowadzono jeszcze wtedy nawet klatki schodowej. Wszelkie dostawy do mieszkania – żywność, leki i inne niezbędne artykuły – dostarczano więc za pomocą podnośnika z wiaderkiem użytkowanym normalnie do przewożenie wapna, więc ten sposób transportu w zasadzie nie wzbudzał żadnych podejrzeń.

Cała trzyosobowa rodzina w sprzyjającym momencie przeprowadziła się do kamienicy przy ul. Kopernika 4, a wiele informacji o ich codziennym życiu można przeczytać tutaj. Niestety 20 sierpnia 1943 roku niespodziewanie zmarła matka Leona, Blima Joselzon – chorowała na nowotwór, który w ostatnich miesiącach jej życia zrobił znaczne postępy. W tej sytuacji zapadła decyzja, że aby nie dopuścić do dekonspiracji miejsca ukrycia, należy przedstawić ją do pochówku jako chrześcijankę. Blima Joselzon została pochowana na Cmentarzu Bródnowskim pod przybranym nazwiskiem „Stefania Rudnicka”, a za datę jej zgonu wpisano 20 sierpnia 1943 roku. Leon i Anna Joselzon przebywali w budynku aż do 7 września 1944 roku, trafili do obozu przejściowego, ale uciekli z transportu do obozu koncentracyjnego, zaś po wojnie emigrowali do Stanów Zjednoczonych.

Grób Blimy Joselzon na Cmentarzu Żydowskim (2017)
Grób Blimy Joselzon na Cmentarzu Żydowskim (2017)

Miejscem pochówku Blimy Jozelson po kilkudziesięciu latach zainteresowała jednak córka Leona i Anna, Barbara Blumenthal. Udało jej się odnaleźć miejsce pochówku babci, a następnie przyleciała do Warszawy i przekonała zarządców Cmentarza Bródnowskiego, że pochowana na ich cmentarzu Stefania Rudnicka była Żydówką pod przybranym nazwiskiem, która została pochowana na chrześcijańskim cmentarzu z przymusu wynikającego z wojennej sytuacji. Za zgodą i pomocą rabina Michaela Schudricha szczątki zostały ekshumowane 9 listopada 2012 roku, a następnie przeniesiono je i pochowano zgodnie z żydowskim zwyczajem w pobliżu alei głównej Cmentarza Żydowskiego na Woli przy ul. Okopowej. Miejsce to jest dzisiaj odpowiednio oznaczone, a na tablicy przeczytać można historię Blimy Jozelson. Informacja o nowym pochówku pojawiła się nawet w światowych mediach.

Tablica pamiątkowa przy ul. Kopernika 4
Tablica pamiątkowa przy ul. Kopernika 4

Historia ta ma jeszcze jedną odnogę, związaną ze skrytką w kamienicy przy ul. Kopernika 4. Co ciekawe, skrytka ta zachowała się w bardzo dobrym stanie i przez cały okres powojenny mieszkająca tam kobieta – Janina Kamionkowska, znajoma dawnej gospodayni Joselzonów – opiekowała się tym szczególnym zabytkiem. Na budynku frontowym umieszczono nawet tablicę upamiętniającą fakt, że w tym budynku mieściła się skrytka i w czasie okupacji ukrywali się w niej Żydzi. W 1999 roku skrytka została wpisana do rejestru zabytków, ale niestety w 2002 roku do mieszkania wprowadzili się nowi najemcy komunalni, którzy – pomimo wyraźnie podkreślonego zakazu przebudowy schronienia – przekształcili skrytkę na aneks kuchenny. Sprawa wyszła na jaw w 2012 roku podczas rutynowej kontroli, a inspektorzy skierowali sprawę do sądu w związku ze zniszczeniem mienia „o szczególnym znaczeniu dla kultury”. Najemcy dostali wypowiedzenie umowy, a skrytka miała zostać odnowiona z funduszy potomków rodziny Joselzonów. Kolejni najemcy protestowali nawet przeciwko „odbudowie żydowskiej skrytki”, ale dzielnica odpowiedziała, że najemcy nie ma żadnego prawa do dyskusji na ten temat.

Nie wiadomo mi niestety, czy skrytka została już odtworzona i jak ona funkcjonuje. Podobno nie została jeszcze odtworzona.

Jedna uwaga do wpisu “Ciekawy przypadek Blimy Joselzon

Dodaj komentarz